są takie dni czasami że dziadek z nami siada

Ubierzemy dziś choinkę w kolorowe bombki - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk. Śmierć A siły nieczyste, widząc rozpacz młodzieńca, zarzuciły nań sieć. Zwabiły go, pojmały i zabrały przed czasem z tego świata. I dusza jego długo błąkała się. Błądziła, aż wstąpiła, jako dybuk, w ciało przeznaczonej mu niewiasty. mała pauza Nisen, syn Rywki, powiada, że „ze śmiercią — odcięty został od obu Wiktoria Wudarska: Nie ma się co oszukiwać Czasami są takie dni, że czuje się tak jakbym nic nie ogarniała 藍 Jeśli tez miałaś taki Album po albumie. Zabaw się w mój świat. ( 1975 ) Są takie dni w tygodniu/Kolorowy film. ( 1980 ) W podróży. ( 1981 ) Są takie dni w tygodniu/Kolorowy film – czwarty album Urszuli Sipińskiej, wydany w 1980 roku. W jego skład wchodziły dwa oddzielne programy, zamieszczone na obu stronach płyty. Urszula Sipińska - Sza la la , zabawa trwa. Abram Mckay. 3:56. Urszula Sipińska - Świat w zupełnie starym stylu. Grun Grunberger. 1:17. Urszula Sipińska - Komu weselne dzieci (1974) Grun Grunberger. 3:59. nonton film korea a man and a woman. @Dariel: @nappy nie. Nie kazda osoba ma pick energiczny z rana. Ppwiedzialbym że wiekszosc osob ma w innych porach. Ja np. najlepiejbdzialam tak okolo 16 do 20 i wtedy najwiecej rzeczy moge ogarnac. I nie, nie pomaga wczesne wstawanie, dlugi sen itd. Zawsze rano jestem senny i malo efektywny. Problem z 'wybudzeniem' i wysoką efektywnością krótko po (dobrym) śnie wynika raczej z czegoś innego (może pijesz kawę z samego rana od dawna?). Generalnie peak kortyzolu z rana jest dość 'uniwersalny' wśród ludzi którzy nie zaburzają rytmu dobowego (circadian rhythm). Istnieje nawet coś takiego jak 'weekendowy' jetlag kiedy to 'wysypiamy się porządnie' (chodzimy spać później, wstajemy później) i tym samym rozregulowujemy ten rytm. Wydaje nam się, że chodzimy spać regularnie (pon-pt) a przez takie weekendy zamiast odchyłów po ~30min-1h mamy odchyły po kilka dobrych godzin tygodniowo. Nie twierdzę, że wszyscy jesteśmy identyczni - ale wszystkimi nami rządzi Circadian Rhythm - który to wynika bezpośrednio z dostępności światła słonecznego w środowisku w jakim żyjemy (noc/dzień). Śmierć, choć jest nierozerwalnie związana z życiem, stanowi jego naturalną część, to jednak budzi strach. Jej temat jest najczęściej trudny do poruszenia w codziennej rozmowie. Jednocześnie w pewnym wieku dzieci często same podejmują ten temat, pytają o odchodzenie i związane z nim emocje. Zdarza się też tak, że rozmowę wywołuje odejście kogoś bliskiego lub – jak w ostatnich trudnych tygodniach – doniesienia z różnych mediów, które czasem docierają i do najmłodszych. Jak radzić sobie w takich sytuacjach? Z pomocą mogą przyjść książki, których lektura jest bezpieczną przestrzenią i może stanowić punkt wyjścia do rozmowy. Na polskim rynku wydawniczym jest wiele pozycji na temat śmierci, skierowanych do najmłodszych czytelników. Niektóre z nich jest przeznaczonych dla starszych dzieci, są jednak pozycje, które zrozumieją już 3-4-latki. Część to bajki terapeutyczne, inne z kolei traktują temat odchodzenia bardzo metaforycznie. Na szczęście, dzięki mnogości publikacji, każdy ma szansę znaleźć tę, która w jego sytuacji będzie najlepszym stworzeniu przestrzeni do rozmowy pomocne mogą okazać się książki, które traktują temat śmierci w sposób delikatny, a jednocześnie otwierający pole do rozmów. Lektur takich lepiej nie czytać tuż przed snem. Warto każdą z nich omówić z dzieckiem. Niezaprzeczalnym atutem większości z nich są piękne trudno zebrać myśli„Mała książka o śmierci”Zabawnymi, kolorowymi ilustracjami wyróżnia się z pewnością „Mała książka o śmierci”. Pernilla Stalfelt z dystansem, ale i szczerością wprowadza dzieci w trudny świat umierania. Sama stworzyła kolorowe obrazy, przy pomocy których odpowiada na liczne pytania dotyczące śmierci, pokazując jej różne oblicza, opowiada o faktach, mitach i lękach, które się z nią wiążą. Dzięki prostemu, jasnemu językowi pomaga wytłumaczyć, że śmierć jest naturalna, nieunikniona i wpisana w cykl życia. Umierają ludzie, zwierzęta i rośliny i mogą temu towarzyszyć różne okoliczności. Autorka nie mówi, co dzieje się po śmierci, ale przedstawia różne wierzenia, zwyczaje i tradycje pogrzebowe.„Jestem Śmierć”W rozważania o śmierci i kręgu życia wpisują się również dwie pozycje Elisabeth Helland Larsen – „Jestem Życie” i ,,Jestem Śmierć”. Życie i Śmierć to nie abstrakcyjne, nieuchwytne pojęcia, ale sympatyczne, wrażliwe bohaterki, które widzimy już na okładce. Śmierć jest miła i rozważna. Odwiedza wszystkich, którzy niebawem umrą. Jest dopełnieniem Życia, dla którego robi miejsce. A to zadanie wypełnia delikatnie i troskliwie. Razem z „Jestem Życie” w nieoczywisty sposób odpowiada na pytania, czym są śmierć i życie. Książki są pięknie zilustrowane, oszczędne w słowie, a jednocześnie pogodne i dodające otuchy. Najlepiej przeczytać je dla najmłodszychW życiu małego człowieka śmierć bardzo często pojawia się wtedy, gdy umiera najstarsze pokolenie. Jeśli strata dotknie dzieci, które nie umieją jeszcze czytać, można wspólnie z nimi przejść przez którąś z poniższych historii.„Ostatni dżem babci”Alicja Dyrda opisała prawdziwą historię odchodzenia Teresy – babci Kazika. Narracja prowadzona jest z perspektywy małego chłopca, który bardzo kocha babcię i wie, że ona niedługo umrze. Widzi, że nie jest już tak wesoła jak kiedyś i wie, że już nigdy nie pobawią się wspólnie balonem, a babcia nie zrobi mu naleśników z własnej roboty dżemem. Kazik może jednak zrobić w swojej bazie dżem dla babci. Ta piękna i wzruszająca historia pokazuje prawdziwe emocje towarzyszące nam podczas odchodzenia kogoś bliskiego.„Cudowna wyspa dziadka”Historia Syda i jego dziadka, napisana przez Benjego Daviesa, wprawdzie opowiada o pożegnaniu, ale nie ma w niej smutku i tęsknoty. Domy chłopca i dziadka dzieli jedynie ogród i furtka. Pewnego dnia Syd znajduje starszego pana na strychu. Dziadek jest spakowany i wybiera się w podróż na tajemniczą, cudowną, tropikalną wyspę. Tam dziadek jest zdrowy i nie musi używać laski, a przed upałem chroni go gęsty las. Może cały dzień odpoczywać i być razem z przyjaciółmi. Dziadek postanawia tam zostać, a Syd musi wrócić. Pożegnanie nie jest jednak smutne. Syd widzi, że dziadek jest szczęśliwy i to jest najważniejsze. A staruszek będzie zawsze żyć w jego pamięci. Dzięki niejednoznacznej wymowie książki można ją potraktować jako przyczynek do rozmów o tym, że bliscy odchodzą – umierają, przeprowadzają się, znikają z naszego życia, ale nie z serca i wspomnień.„Pan Stanisław odlatuje”Życie pana Stanisława jest szare. Pewnego dnia, zainspirowany usłyszaną historią, postanawia odlecieć na kolorowym tapczanie. Wtedy jego życie nabiera barw. Jednak pan Stanisław chce też mieć ,,z góry” oko na swojego wnuka, któremu powierza ukochanego psa, bo wie, że z nim będzie bezpieczny i szczęśliwy. Opowieść jest pełna radości, spełnia i spokoju. Choć to książka o śmierci dziadka, to jednak skupia się na życiu. Zapewne niektórzy mogą ją nawet odczytać jako opowieść o fantastycznych przygodach, a inni jako historię o odchodzeniu i o pożegnaniach. Wszak książki mają taką wymowę, jaką nada im czytelnik.„Wszędzie i we wszystkim”Mama Yolandy umarła. Dziewczynka nie rozumie, co to znaczy. Skoro mamy nie ma tu, to gdzie jest? Ponieważ bardzo tęskni, zaczyna jej szukać. Pyta o nią najbliższych. Tata odnajduje mamę w obrazie, który namalowała i w kubku, któremu przykleiła uszko. Babcia widzi swoją córkę we wnuczce. Dziadek w różach, które mama posadziła. Mamy nie ma fizycznie, żyje jednak we wspomnieniach. Wszyscy czują jej obecność. To wzruszająca historia o tym, że miłość jest wielka i nawet śmierć jej nie pokona. A bliscy będą z nami tak długo, dopóki mamy ich w naszej śmiercią jako etap rozwojuDzieci, do których bardziej przemawiają mniej dosłowne obrazy, również znajdą coś dla siebie. W nich spersonifikowane zwierzęta muszą radzić sobie ze smutkiem po odejściu przyjaciół. Będą to dobre propozycje dla 4-5-latków, u których w naturalny sposób pojawia się zainteresowanie tematem. Powraca on w rozmowach z rodzicami. Tu przydatne mogą być np. „Wróć mój wilku wróć” i „Plasterki na tęsknotę”.„Wróć mój Wilku, wróć!”Pięknie ilustrowana i wielokrotnie nagradzana opowieść o Lisiczce i Wilku, którzy całe dnie spędzali na wspólnej zabawie. Nagłe zaginięcie przyjaciela wywołuje w Lisiczce przerażenie i smutek. Szuka Wilka wszędzie, lecz nie mogąc go odnaleźć, zaczyna rozumieć, że już nigdy się nie spotkają. Oswaja poczucie pustki po przyjacielu i odkrywa, że najbliżsi pozostają z nami na zawsze w pięknych wspomnieniach. W książce równie ważne jak słowa są obrazy. Ilustracje, które opowiadają o wspólnej zabawie, są pełne jasnych zielonych i błękitnych barw. Na tych, w których Lisica przechodzi żałobę, dominują ciemne granaty i czernie. Baśń przeznaczona jest dla dzieci od 3 do ok. 5 roku życia. Jednak dla młodszych odbiorców może być zbyt abstrakcyjna. Z pewnością za to wzruszy rodziców.„Plasterki na tęsknotę”Szczurek jest już stary. Przyjaźni się z Wiatrem, a Czas wpada do niego w odwiedziny. Bardzo lubi także wiekową Wiewiórkę, ale widuje ją rzadziej, bo mieszkają od siebie daleko. Pewnego dnia otrzymuje od niej list, w którym przyjaciółka pisze, że jest bardzo chora i chciałaby ostatni raz zobaczyć przyjaciela. Szczurek nie może do niej jechać, ponieważ nadchodzi zima i warunki do podróży są złe. Wyrusza dopiero wiosną, ale po drodze spotykają go przygody, które opóźniają przybycie. Kiedy wreszcie dociera do domu przyjaciółki, czeka na niego tylko list. Smutny wraca do siebie, gdzie często wspomina Wiewiórkę, a Czas coraz częściej przynosi mu specjalne plasterki na książce tematy związane ze stratą, upływem czasu i przemijaniem opowiedziane są w sposób subtelny i łagodny. Nie przerażą, za to mogą skłonić do pięknych dla starszych dzieciNawet najmniejsze dzieci zdają sobie sprawę, że bliska im osoba umiera. Już niemowlęta odczuwają stratę. Nie ma znanych im głosu, zapachu i dotyku. Najmłodsi zauważają odejście, rozumieją pojęcie śmierci, ale często sądzą, że umieranie dotyczy tylko starszych ludzi. Gdy dzieci wkraczają w okres dojrzewania, zaczynają rozumieć nieuchronność i nieodwracalność śmierci, a także fakt, że może ona dotyczyć każdego i jest nieuchronnym elementem nie powinna być zatem tematem tabu, choć często tak się dzieje, gdyż rozmowy o niej są po prostu trudne. Należy jednak o niej rozmawiać tak, jak rozmawia się chociażby o narodzinach. Część lektur poświęconych tematowi umierania weszła już nawet do kanonu lektur szkolnych, ale nawet z nimi nie powinniśmy zostawiać dzieci samych.„Jesień liścia Jasia”Pierwszym przykładem lektury szkolnej, która nawiązuje do kręgu życia, jest „Jesień liścia Jasia”. To metaforyczna opowieść o kole życia, zmianach i przemijaniu, o tym, że każdy inaczej dojrzewa, a koniec może okazać się piękny. Leo Buscaglia opisuje historię życia liścia Jasia od wczesnej wiosny, aż do zimy. Widzimy zmiany, którym poddaje się drzewo klonu i jego liście. Główny bohater jest pełen pytań i nie ma w nim zgody na to, co dzieje się jesienią. Wierzy, że nigdy nie spadnie z drzewa. Na szczęście ma starszego przyjaciela – liścia Daniela, który tłumaczy mu, co i dlaczego dzieje się w ich życiu. A kiedy Jaś ostatecznie spada z drzewa, dopiero wtedy widzi je w całej okazałości i złożoności. Lektura nie jest długa (46 stron) i jest przy tym okraszona zdjęciami liści w różnych porach roku. Ta ciepła i wzruszająca historia stanowi dobry punkt wyjścia do rozmów o przemijaniu i strachu przed odchodzeniem. Do refleksji skłoni nie tylko dzieci (książka jest przeznaczona dla 10-11-latków), lecz także dorosłych, którzy powinni towarzyszyć przy tej lekturze swoim pociechom.„Niezłe ziółko” Barbara KosmowskaOśmioletni Eryk dowiaduje się, że Babcia Malutka, słynna podróżniczka i zielarka, zamieszka w jego domu. Chłopiec spędza z nią ciepły i pełen dobrych rad czas. Babcia jednak jest chora i wkrótce umiera. Jej mądrość i rady towarzyszą chłopcu również po jej odejściu i dzięki nim wszystko wydaje się łatwiejsze. Książka porusza nie tylko temat śmierci, lecz także wiary w siebie i szacunku do innych.„Dziewczynka z parku”Andzia pół roku temu straciła tatę. Tęskni za wspólnymi chwilami z nim. Poznaje Jeremiasza, z którym spędza czas po szkole. Chłopiec ma cukrzycę, ale nie poddaje się chorobie. Dostrzegamy, że ból i smutek Andzi nie mijają, jednak przyjaźń pozwala jej o nich zapomnieć chociaż na chwilę. Dzięki temu młody czytelnik widzi, że śmierć nie jest końcem, i choć bliska osoba odeszła, wciąż mamy ją w swoim pokazuje też, że skupianie się na pozytywach pomaga przejść przez żałobę i motywuje do dalszego działania.„Ogród. Dobra opowieść na wielki smutek”To, podobnie jak „Niezłe ziółko” i „Dziewczynka z parku”, opowieść nie tylko o przemijaniu, lecz także o dorastaniu i o tym, że czas leczy rany. Codziennie po powrocie z pracy tata zabierał Walentynkę do pięknego ogrodu, gdzie dziewczynka czuła się najszczęśliwsza. Nie wiedziała, co dzieje się za ogrodzeniem ogrodu i nie interesowało jej to. Pewnego razu tata nie wrócił do domu. Walentynka bardzo się zmieniła. Niszczyła wszystko, co rosło w ogrodzie, a ten opustoszał: zniknęły kwiaty, krzewy, wierzba straciła liście, a ptaki odleciały. Miejsce pogrążyło się w pustce. Któregoś dnia Walentynka zauważyła kiełkujące źdźbło trawy przy płocie. Rzuciła się, by je wyrwać. Zorientowała się, że jest wyższa od ogrodzenia i dostrzegła olśniewający widok, który rozciągał się tuż za w książce sporo jest o bólu i rozpaczy. To jednak widzimy proces dojrzewania i godzenia się z rzeczywistością.„Śnieżna siostra”Książka, podzielona na 24 rozdziały, wpisuje się w adwentowe oczekiwanie na Boże Narodzenie. Ta pozycja będzie szczególnie wartościowa dla tych, którzy doświadczyli w wigilię będzie obchodził dziesiąte urodziny. Jednak rodzice nadal nie mogą pogodzić się ze śmiercią jego siostry Juni. Nie ma więc świątecznych przygotowań, adwentowych dekoracji i magii świąt. Tydzień przed Bożym Narodzeniem Julian poznaje Hedvig – rezolutną i uwielbiającą święta dziewczynką. Przyjaźń, którą do siebie czują, daje chłopcu nadzieję na przywrócenie radosnej atmosfery oczekiwania w jego domu… ale czy wszystko w domu Hedvig jest prawdziwe? Gdzie są jej rodzice i brat? Kim jest smutny mężczyzna odwiedzający dom dziewczynki?,,Śnieżna siostra” to niezwykła książka. Choć wpisuje się tematykę bożonarodzeniową, nawiązuje jednocześnie do tematyki śmierci, przemijania i obecności nieobecnych członków rodziny.„Długa wędrówka”Adam żegna się z ukochanym przyjacielem – starym psem Rufusem. W tym czasie Sonia marzy, by podróżować i znaleźć się po drugiej stronie morza. Dziewczynka wyrusza więc z ukochaną kotką w wędrówkę. Dzięki instynktowi zwierzaka Sonii udaje się pokonać morze. Adam z kolei całe dnie spędza w łóżku, tęskniąc. Nie chce jeść i stracił chęć do życia. W końcu dzieci spotykają się, a kotka pozwala chłopcu wyjść z żałoby i odzyskać przyznać, że książka Szweda, Martina Widmarka, z ilustracjami Polki, Emilii Dziubak, od samego początku jest smutna. Mierzymy się w niej z żałobą oraz z głodem i sierocą samotnością. Choć finałowe sceny wydają się nieść ukojenie, to jednak nie jest to typowy happy end. Dlatego lepiej nie zostawiać z nią młodego czytelnika samemu i wspierać go w lekturze.„Ważne rzeczy”Peter Carnavas z kolei opowiada o śmierci w sposób łagodny, wręcz piękny. Wydaje się, że mama małego bohatera książki „Ważne rzeczy” świetnie radzi sobie ze śmiercią męża. Pracuje, ogarnia dom, bawi się z synem. Kiedy jednak zostaje sama, siada smutna i zmęczona. Postanawia to zmienić i spakować wszystkie rzeczy, które kojarzą jej się z mężem. Razem z synem zanoszą karton do sklepu z używanymi rzeczami. Od tej pory ma być lepiej, ale tak nie jest. Rzeczy znów pojawiają się w domu. Kto i dlaczego je przyniósł? Tego mama dowiaduje się w pewną bezsenną noc…Historia opiera się na metaforze, której odczytanie zależy od naszych doświadczeń. Na pewno jednak pomoże przetrwać trudny czas żałoby.„Esben i Duch Dziadka”Dziadek Esbena zmarł nagle, bez pożegnania. Jego duch stara się oswoić wnuka ze swoją śmiercią i pomaga mu przejść przez traumę. Rodzice nie zostawili Esbena samego. Mama opowiadała mu, że dziadek jest z aniołami, tata mówił, że dziadek zamieni się w proch. Ale gdyby nie Duch Dziadka, Esben zostałby jednak sam z bólem i tęsknotą. Razem mają niesamowite przygody. A przeprowadzenie wnuka przez ten trudny czas, to ostatnia rzecz, którą Dziadek musiał załatwić na ziemi. Książka pokazuje, jak oswoić temat śmierci i że nie wolno robić z niej tabu. Czytając ją, można jednocześnie płakać i się terapeutyczneCzasami książki są potrzebne w konkretnych sytuacjach. Żałoba ma swoje etapy, przez które każdy przechodzi i o których warto wiedzieć. Kiedy odchodzą dzieci, cierpi cała rodzina. Coraz częściej słyszymy o tym, że odchodzą najmłodsi. Dla nich, a także dla ich sióstr i braci, którzy zostaną, powstają książki terapeutyczne.„Tadzik i Rak”Tadzik i jego rodzice stają w obliczu diagnozy syna: złośliwy nowotwór, który jest wyrokiem śmierci. Rodzina decyduje się spędzić domu ostatnie dni życia chłopca. Próbuje on zrozumieć, na czym polega umieranie. Martwi się, że rodzice o nim zapomną i nie wie, co się stanie z jego zadaje wiele pytań: Czy śmierć boli? Jak umiera ciało? Czy jakaś moja cząstka zostanie na ziemi? Widzimy ostatnie dni chłopca i czytamy opis jego jest uzupełniona czterema rozdziałami dla rodziców:Dziecko w obliczu choroby, przemijania i śmierci – wskazówki dla rodziców i opiekunówJak dzieci rozumieją śmierć?Jak dzieci przeżywają żałobę i jak można im w tym pomóc?Jak wspierać dziecko przewlekle chore i umierające?Seria Fundacji HospicyjnejFundacja Hospicyjna wydała serię książek terapeutycznych pomagających najmłodszym oswoić się z odchodzeniem. W serii ukazały się „45 naprawdę niezwykłych słoni” o 7-letniej Tosi, która musi zmierzyć się ze śmiercią babci, „Koralikowa historia” o tym, jak radzi sobie Zosia z odejściem przyjaciółki Igi, „Zaczarowany ogród dziadka” – wizyta w nim pomaga rodzinie rozmawiać ze sobą po śmierci nestora rodu. Z kolei „Czary mamy” i „Za siódmą górą” traktują o śmierci rodziców i odnajdywaniu się dzieci w nowej sytuacji, a „Trzecie życzenia Tumbo” opowiada nie tylko o stracie, lecz także o książkami, które można polecić, a które pomogą w radzeniu sobie ze stratą i rozmowie o śmierci, są: „Zniknięcie”, „Czy umiesz gwizdać, Joanno?”, „Maja z księżyca”, „Hania i beksa-lale”, „Chusta babci”, „Tkaczka chmur”, „Pustka”, „Żegnaj, panie Muffinie!”, „Czarne życie”, „Mój wjątkowy tydzień z Tessą” czy „Dokąd idziemy, kiedy znikamy”. Ale tak naprawdę nic nie zastąpi naszego, dorosłych, bycia przy dzieciach i wspierania ich w tych trudnych chwilach. Są takie dni kiedy łzy same cisną się do oczu, Są takie chwile kiedy czuję jakby ktoś obok mnie kroczył. Zanim dojdę do celu potknę się, ale wiem, że każdy upadek wzmocni mnie. Składam dzięki za wszystko, za to, że możemy być blisko. Posłuchaj mądrości korzeni, słów. To świat Twój na lepsze się zmieni, znów. Niech radio emituje fale, które lubię, Czuję się bezpieczny i wiem, że się nie zgubię Fale, które lubię z nimi czuję się bezpieczny, wiem że się nie zgubię . I te momenty gdy uczucia są przejrzyste, A te spojrzenia między nami oczywiste. I znowu łzy, już nie panuję nad tym, Pozwól mi, jeszcze chodź jeden z sobą spędzić dzień, Uczynić rzeczywistym piękny sen, by dotrzeć na czas i odkryć to w nas. Zanim dojdę do celu potknę się, ale wiem, że każdy upadek wzmocni mnie. Składam dzięki za wszystko, Za to, że możemy być blisko. Posłuchaj mądrości korzeni, słów To świat Twój na lepsze się zmieni, znów Niech radio emituje fale, które lubię Czuję się bezpieczny i wiem, że się nie zgubię. Fale, które lubię z nimi czuję się bezpieczny, wiem że się nie zgubię. Cele: wzmocnienie więzi emocjonalnej z rodziną dziecka,kształtowanie uczucia przywiązania i szacunku do dziadków,nawiązywanie bliższych kontaktów z Babcią i Dziadkiem poprzez radosne, wspólne przeżywanie ich święta ,okazywanie szacunku Babci i Dziadkowi,wręczenie upominków przygotowanych przez SPOTKANIA:Powitanie przybyłych gościZaproszenie do wysłuchania wierszy i piosenek (program artystyczny)Wspólny poczęstunek,Zabawy integracyjne,Wspólne oglądanie bajki „Calineczka”. dzisiaj dzień wesoły - najprawdziwsze święto! Widzę Babcię tak szczęśliwą – pięknie taki elegancki pięknie ogolony,To dla Babci – mojej Babci czyli swojej żony !Dziś słoneczko jasno świeci, zima biała śpiewa. /Gabrysia w przedszkolu przedszkolaki składają babciom, wszystkim dziadkomZdrowia, pomyślności, uśmiechów na co dzieńI dużo radości. Kochani, dziś okazja rzadka, mamy dzień Babci oraz Dziadka .Już wiecie jest ich razem czworo, co można sprawdzić – gdy się zbiorąWciąż mówią wtedy o tych latach, gdy jeszcze dzieckiem był nasz tataA nasza babcia bez swych lalek, do łóżka iść nie chciała wcale. A teraz jak ten czas wciąż leci! Cieszy się dziećmi swoich myśli widząc ich gromadkę, że miło Babcią być i PIOSENKA : „ŻYJ NAM BABCIU ZDROWO”Nasza babcia już od rana jest pogodna jak słoneczko,i zaprasza do śniadanie kusząc mlekiem i ho, hej, ha żyj babciu sto lat,Hej, ho, hej, ha babci kwiatka dam /x2Grzecznie jemy co na stole, bo to smaczne no i czeka już przedszkole, a w nim sale gdy wracamy babcia wita nas radośnieZnów upiekła coś dobrego byśmy, jak na drożdżach INSCENIZACJA pt. „KONCERT ŻYCZEŃ”NARRATOR –Teraz koncert życzeń dla babci i dziadka !!!Zdrowia, szczęścia i słodyczyBabci wnuczek dzisiaj życzy !To nie koniec życzeń jeszcze iEmerytury życzę Ci większej !WNUCZEK – W poniedziałki pomyślności,A we wtorki kosz radości !W środy, czwartki precz zmartwienia !Niech i w piątki strapień nie ma !Na soboty i niedzieleŻyczę odpoczynku wiele !WNUCZEK – Niech Ci życie płynie miło !Żeby Ci też trosk ubyło !Na lato nowy leżak Ci sprawię !Odpoczniesz sobie w cieniu na – Dużą masz już wnuczkę Babciu Ci pomagać Z wieczora i z – .Dziś dla mego dziadkaCiasto przygotuję,A potem Go mocno, Mocno ucałuję !WNUCZEK –Babciu najdroższa !Odpocznij sobie !Żebyś dla prawnukówMiała jeszcze kto moim dzieciom Bajeczkę opowie ?5. TANIEC: „ŚNIEŻYNKI”WNUCZEK – .Słuchaj sobie radia,Popatrz w telewizję...A ja Ci życzenia Na ekranie przyślę !Pomyśl babciu o sobie !Poczytaj gazety !Zrób sobie fryzurę Jak młode kobiety !WNUCZKA – ( trzyma w ręce małe akwarium z rybką )Ta złota rybka,Choć jeszcze mała,Będzie życzenia Babci pływa rybka W przejrzystej wodzieI trzy życzeniaNiech spełnia co – Życzę dziś Tobie, Babuniu miła,byś zawsze, zawsze szczęśliwa Babuniu życia długiegoradości, szczęścia i zdrowia – .Żyj nam Babuniu lat ze dwieście, boś najlepsza w całym za bardzo rozrabiamypod twe skrzydła nas zawsze wytłumaczysz,wszystkie błędy nam więc zdrowa, uśmiechniętaTego życzą Ci – Babcia i Dziadek najlepsi w świecie !Wszystkim to powiemy , bo wy nie wiecie !6. PIOSENKA: „ SĄ TAKIE DNI CZASAMI”Są takie dni czasami, że dziadek z nami siadahistorie nam nieznane ciekawie to dziadek z racji wieku wiedzę bardzo dużą mai młodemu pokoleniu przekazuje co się da. /x2On zawsze nam opowie o młodych latach mamy,przypomni tez o przodkach, o różnych psotach WIERSZZ okazji Święta Babci j a dzisiaj babcię nauczę Jaka powinna być wnuczka i jaki powinien być pierwsze proszę babci – ja już od dawna uważam, że nic tak wnucząt nie zdobi, jak piękny uśmiech na jest dobry na co dzień, a nie wyłącznie od święta Więc wnuczek ma sie uśmiechać, a wnuczka ma być drugie z – z czajnikiem w ręku również jest wnukom do twarzy, każdy doroślej wygląda, kiedy herbatę trzecie – chociaż wnuczek czasami szklankę stłucze .Przy myciu naczyń także ślicznie wygląda wnuczek!Po czwarte proszę babci, po piąte i po szóste niech babcia nigdy więcej nie pierze wnukom chcą się bawić a moim skromnym zdaniem .Zabawą jest i fraszką dla wnuków takie siódme proszę babci wnuki powinny gderać dlaczego nasza babcia nie chodzi do fryzjera?Włóż babciu nową suknię, niech Cie uczesze fryzjer! .Posłuchaj babciu radia, obejrzyj telewizję!Już nie myśl babciu o nas, o sobie babciu pomyśl,Czy babcia nie uważa, że to jest świetny pomysł?8. STO LAT i wręczenie Wspólny Zabawy Bajka „Calineczka”. Kiedy Kubuś przyszedł na świat, mój ojciec po prostu oszalał na punkcie wnuka. Było to dla mnie sporym zaskoczeniem, bo wcześniej nie przepadał za dziećmi. Ze swojego dzieciństwa pamiętam go raczej jako Wielkiego Nieobecnego. Przeważnie był w pracy, wychodził z domu, gdy jeszcze spałem, i wracał, kiedy już leżałem w łóżku. Pamiętam tatę głównie z weekendów, kiedy siedział w fotelu przed telewizorem i odpoczywał. Nie było mowy, aby pograł ze mną w piłkę albo poszedł na sanki… Dlatego pewnie nie miałem z nim nigdy dobrego kontaktu. Darzyłem go szacunkiem, ale daleko nam było do kumpelskich relacji, jakie mają moi koledzy ze swoimi ojcami. Przyznaję, czasami nawet czułem ukłucie zazdrości Jak już wspominałem, dla mojego synka okazał się najczulszym i najbardziej kochającym dziadkiem. W jego domu Kubie wszystko było wolno, on sam poświęcał wnukowi każdą chwilę… Przyznaję, że gdzieś w głębi czułem nawet zazdrość, bo ja nie miałem nawet ułamka tej uwagi, którą poświęcał mojemu dziecku. Na przykład, jak Kuba skończył cztery lata, ojciec kupił sobie i jemu rower, i zaczął zabierać wnuka na wycieczki po okolicy. Przez całą zimę tworzył w swojej szopie dla Kuby wielki wóz drabiniasty, aby chłopiec miał się czym bawić na wsi w ogrodzie. Strugał mu krowy i konie. – Jest lepszym dziadkiem niż ojcem… Wreszcie dojrzał do tego, aby bawić się z dzieckiem – nawet moja mama to widziała. Ale zabawa zabawą, a głupota głupotą. Wnukowi przecież nie można pozwalać na wszystko! Ta sytuacja pewnie nigdy by nie miała miejsca, gdyby nie zabrakło na tym świecie mojej mamy… Ona w życiu by nie pozwoliła na coś takiego! Ubiegłej zimy wysłaliśmy dwunastoletniego Kubę do dziadka na wieś, na całe ferie. Uznaliśmy, że wnuk aż się do tego wyrywa, a starszemu panu dobrze zrobi jego towarzystwo, bo to przecież pierwsza zima bez babci. Po tygodniu pojechaliśmy z żoną w odwiedziny, no i po to, żeby podrzucić dziadkowi i wnukowi trochę domowej wałówki. Dojeżdżaliśmy prawie do chałupy ojca, kiedy zauważyłem jego cinquecento zasuwające przez pola. Śniegu było mało, ziemia zmrożona i twarda, samochodzik pruł, tylko podskakując na wybojach. – Oho, tata akurat wraca do domu – powiedziałem do Julki i wytężyłem wzrok, bo coś mi się w tym samochodzie nie podobało… Mój ojciec ma ponad metr osiemdziesiąt wzrostu, więc ledwie mieści się w swoim autku, a tymczasem z daleka tak wyglądało, jakby za kierownicą nikogo nie było. Auto wypadło przed nami na drogę i po kilku minutach wjechało na podwórko. My za nim i wtedy ze zdumieniem zobaczyliśmy za kierownicą… naszego syna! – Oszalałeś? Kto ci pozwolił prowadzić?! – wyciągnąłem dzieciaka z samochodu i zacząłem go szarpać. Wtedy z ust przerażonego chłopca padło magiczne słowo: – Dziadzio! Byłem pewny, że się przesłyszałem, albo że mój syn zmyśla. Ojciec nie mógł być tak nierozsądny! Dał kluczyki do samochodu dzieciakowi, który ledwie skończył szkołę podstawową?! A może jednak to mój syn je cichaczem zabrał, gdy dziadzio odbywał popołudniową drzemkę? Trudno, żebym od niego wymagał rozsądku, skoro ma dopiero dwanaście lat. A jak ruszył samochodem? Przecież od lat się przygląda, jak ja to robię, to jakoś udało mu się odpalić. Na gokartach radzi sobie nieźle, to i małym fiacikiem pojechał. Jeszcze jeden taki numer i nigdy go nie zobaczysz! Mamy tor gokartowy niedaleko domu, Kuba nieraz mnie prosił o pieniądze na rundkę, i patrzyłem z zadowoleniem na popisy jedynaka. Ale co innego jazda na torze, a co innego po drogach prawdziwym samochodem! Mój ojciec jednak niespodziewanie zlekceważył tę różnicę… – Przecież tutaj nikt nie jeździ, więc niech sobie chłopak ćwiczy! Wysyłam go samego autem do sąsiadów po mleko, widziałeś, jak już sobie dobrze radzi za kierownicą? - wyraźnie puchł z dumy, że ma takiego wnuka. – Poza tym zima taka marna, nudzi się chłopaczysko… A mnie nagle trafił szlag. – Chyba ojciec przesadza! – wycedziłem przez zęby, a potem już poszło, nie panowałem nad sobą. Nie pamiętam dokładnie, co krzyczałem, ale nie były to miłe rzeczy, zdarzały się także niecenzuralne słowa. Po minie ojca widziałem, że jest i zaskoczony, i wściekły, ale mi nie przerywał. Jego spokój jeszcze bardziej wyprowadzał mnie z równowagi, aż w końcu wrzasnąłem, że zabieram syna i więcej go nie zobaczy. Tutaj tato zbladł jak ściana, a moja żona wreszcie postanowiła wtrącić swoje trzy grosze. Zaproponowała, abyśmy nie działali w emocjach, tylko weszli do domu, napili się kawy, pogadali na spokojnie. Było to rozsądne wyjście, jednak ja za bardzo się już nabzdyczyłem. – Moja noga w tym domu nie postanie! – stwierdziłem i przesiedziałem godzinę, marznąc w samochodzie, zanim Julce udało się mnie namówić na wejście do środka. Kuba nie wrócił do domu, tylko został u dziadka do końca ferii. Przed odjazdem zapowiedziałem jednak im obu, że jeśli jeszcze raz mój syn przed otrzymaniem prawa jazdy zasiądzie za kierownicą samochodu, to mnie obaj popamiętają! Tylko co ja mam teraz zrobić? Jak się zachować, kiedy zamiast ochrzanić syna, że złamał mój zakaz, powinienem mu za to… podziękować? Niewiele myśląc, Kuba wsiadł za kierownicę Kuba bowiem znowu poprowadził samochód, ale tym razem nie jechał dla zabawy czy po mleko do sąsiadów. Gnał do szpitala z chorym dziadkiem i lekarz powiedział nam jasno – mój ojciec zawdzięcza życie tylko temu, że znalazł się tak szybko na intensywnej terapii. W połowie drugiego tygodnia tych pamiętnych ferii mój tata miał wylew. Ja uważam, że sam się do tego przyczyniłem tą koszmarną awanturą, ale żona powtarza, że zanosiło się na to od dawna, bo dziadek należy do wysokociśnieniowców. Tak czy inaczej, gdyby nie Kuba… – Dziadzio nagle zbladł tak strasznie – opowiadał nam w szpitalu przejęty syn – a potem jakby jedna połowa twarzy zjechała mu w dół. Tak się dziwnie wykrzywił… Myślałem, że sobie tylko żartuje, ale zaczął coś mówić niewyraźnie. Chciał wstać od stołu i nie mógł. Wtedy się okropnie przestraszyłem – relacjonował Kuba. Nasz syn, choć jest dopiero w pierwszej klasie gimnazjum, zorientował się w końcu, że dzieje się coś złego. Złapał za swoją komórkę, żeby zadzwonić do szpitala, ale jak zwykle na wsi nie było zasięgu! – No i pamiętałem przecież, że babunia zmarła, bo karetka nie przyjechała na czas – powiedział. To prawda. Miesiącami potem wałkowaliśmy, czy mama by żyła, gdyby w porę otrzymała właściwą pomoc. Nic więc dziwnego, że Kuba przestał liczyć na karetkę, a zaczął na siebie. Jakoś udało mu się doprowadzić dziadka do samochodu… – Bałem się policji, ale pomyślałem, że to nawet dobrze, gdybym ich spotkał. Mnie by aresztowali, ale za to dziadka zabraliby radiowozem na sygnale szybciej do szpitala. Ale po drodze nie było żadnej policji, nie było także specjalnego ruchu. Mój syn dotarł więc bezpiecznie do izby przyjęć, a tam dziadkiem zajęli się już lekarze. Szpital miał obowiązek powiadomić policję, na szczęście zawiadomiono także nas i dwie godziny później byliśmy już na miejscu. – W wyjątkowych wypadkach możemy odstąpić od mandatu i powiadomienia prokuratury o wykroczeniu, a tutaj zaszła taka sytuacja. Chłopiec jest bohaterem – usłyszałem od komendanta i odetchnąłem z ulgą. Na razie tata mieszka z nami. Kuba opiekuje się dziadkiem i nie może się doczekać, aż znowu razem pojadą na wieś. A ja nadziwić się nie mogę, jak wspaniałego mam syna. Poprzednie uczucie złości ustąpiło miejsca wielkiej ojcowskiej dumie. Jakie to szczęście, że Kuba mnie nie posłuchał i wsiadł za kierownicę.

są takie dni czasami że dziadek z nami siada